Recenzje czytelników

Ilu podróżników, nie mówiąc już o przemytnikach, zajmuje się medytacją? Co ważniejsze, te poważne tematy omówione są w sposób lekki, przyjemny i wciągający. […] Fascynująca książka nie tylko o przemycie, ale także o Oriencie i głębokich doświadczeniach, które można mieć, jeśli tylko umiemy podróżować z otwartym sercem i umysłem. Tej książki nie można nie przeczytać!

(14.12.2021. Czytaj CAŁĄ RECENZJĘ na: Lubimy Czytać)

Wielka wpadka polskich przemytników złota na dworcu w Nowym Delhi

Nic nie wskazywało na to, aby mogło się przydarzyć jakieś nieszczęście na dobrze znanej mi trasie lądowej wiodącej z Katmandu aż do Nowego Delhi. Do granicy nepalsko-indyjskiej docierałem autobusem. Była to długa i bardzo męcząca podróż trwająca około dziesięciu godzin. Autobus marki Tata pokonywał kolejne kilometry wąskiej górskiej drogi biegnącej wzdłuż kamiennych ścian piętrzących się przy trasie naszego przejazdu, a mnie z każdym kilometrem ogarniała coraz większa senność i zmęczenie. Czasami w niżej leżących dolinach widziałem te pojazdy, którym nie udało się bezpiecznie przejechać tej trasy. Leżały na dachach z kręcącymi się jeszcze kołami i kojarzyły mi się z jakimiś chrząszczami, które leżąc na swoich pancerzykach, bezskutecznie próbują wstać, przebierając nogami. Jak zwykle miałem ze sobą kilogram złota, kamerę video i trochę innego sprzętu elektronicznego. Musiałem uważać, aby nikt nie skradł mi tego cennego towaru, z którym podróżowałem aż z Singapuru. Byłem tym bardziej ostrożny, że okradziono mnie już w Nowym Delhi. Na szczęście nie podróżowałem jeszcze wtedy ze złotem tylko z kamerą i zestawem fotograficznym. Torbę z kamerą skradł mi jakiś tragarz w wagonie już na dworcu, gdy na krótką chwilę straciłem z oczu swoje bagaże, wkładając buty. Kolejny raz udało się przejść przez granicę nepalsko-indyjską i wsiąść do kolejnego autobusu, którym jechałem do indyjskiego miasta Gorakhpur. Czasami autobus był zatrzymywany przez lotne brygady celników, ale na szczęście nigdy nie byłem przez nich sprawdzany. W Gorakhpurze na krótko zatrzymywałem się w jakimś hotelu, a później jechałem pociągiem do stolicy Indii. To kolejne godziny spędzone w podróży. Na szczęście podczas tych czternastu godzin można było całkiem nieźle się wyspać na przysługującej mi kuszetce. Dojeżdżając do Nowego Delhi, po raz kolejny zlekceważyłem swoje przeczucia i nie wysiadłem w mieście Ghaziabad, aby stamtąd taksówką dotrzeć do stolicy Indii. To tylko około czterdziestu kilometrów. „Skoro jednak tyle razy bez przeszkód docierałem do miasta, gdzie kończyła się moja przemytnicza trasa, to i tym razem będzie podobnie. Nie ma się czego obawiać”  ̶  pomyślałem, gdy wraz z trzema kolegami powoli dojeżdżaliśmy do stolicy Indii. We wtorek 19 września 1989 roku dojechaliśmy do celu. Każdy z nas miał po kilogramie złota, kamerę video oraz inny sprzęt, w tym również aparat fotograficzny Konica 35 mm typu point-and shot i cały zestaw filmów fotograficznych. Na wiadukcie kilku uzbrojonych w przestarzałe dubeltówki policjantów w towarzystwie ubranych po cywilnemu oficerów zatrzymywało wszystkich białych podróżnych, którzy przyjechali tym samym pociągiem, co my. Od samego początku czułem, że to jakaś większa akcja wymierzona przeciwko nam, polskim przemytnikom. My byliśmy pierwsi, ale ku swojemu zaskoczeniu wkrótce odkryliśmy, że nie ostatni. Operacja przygotowana przez specjalne indyjskie służby zajmujące się zwalczaniem przemytu oraz nielegalnych operacji finansowych zakończyła się dopiero w piątek. Świadczyło to o tym, że nie było żadnej komunikacji między szefami poszczególnych grup przemytniczych, których nie zastanowiło to, że ich pracownicy nie informowali ich o tym, co dzieje się na trasie. Nie mogli tego robić, gdyż na przestrzeni kilku dni aż do piątku wyłapywano następnych przemytników złota i elektroniki. W sumie pojmano piętnaście osób. Nie wszystkie z nich posługiwały się polskimi paszportami. Już wtedy niektórzy podróżowali na fałszywych paszportach. Wśród polskich przemytników była ,,Francuska’’, ,,Niemka’’, a nawet obywatel Izraela o imieniu Jurij. Przechwycono 28 kilogramów złota i 12 kamer video, a artykuł o akcji wraz ze zdjęciami paszportowymi wszystkich przemytników złapanych na dworcu w Nowym Delhi pojawił się jakiś czas później w jednym z indyjskich magazynów. Na jednym ze zdjęć znajduje się napis DRI, który oficerowie Directorate of Revenue Intelligence ułożyli z kostek złota. Na zdjęciu oprócz złota znajdują się również skonfiskowane kamery.